Kąpiel

Wszystko o chorwackim strudlu

Spisu treści:

Anonim

Świerk / Barbara Rolek

Tak, suszarka do włosów. Oto jeden przykład, w którym ciepło pakowania naprawdę się opłaca.

„Używamy go do suszenia ciasta, zanim go napełnimy” - mówi Mary Horan, parafianka chorwackiego kościoła św. Józefa Robotnika w Gary w stanie Indiana.

Czczona tradycja

Mary Prahovich Horan urodziła się w Gary 87 lat temu i dowiedziała się wszystkiego o chorwackim gotowaniu od swojej matki, Mary Prahovich.

„Nauczyła mnie gotować od czasu, gdy byłem wystarczająco dorosły, aby stać na krześle, ponieważ potrzebowała pomocy. Troszczyła się o mnie, mojego ojca, dwie siostry i do 10 osób na raz w naszym czteropokojowym domu. ”

W tamtych czasach cała rodzina spała w jednym pokoju, a pozostałe sypialnie wynajmowała mężczyznom, którzy pracowali w pobliskich hutach. Gdy tylko dzienna zmiana opuściła łóżko rano, wyczerpana nocna załoga upadła na wciąż ciepłe kołdry.

„Ci mężczyźni mieli tylko jedną lub dwie koszule, więc moja mama cały czas myła ubrania. Nie wiem, jak to zrobiła. Wstała o 4 rano, zrobiła śniadanie, zapakowała obiady i upiekła domowy chleb. „

Ale nawet przy tak napiętym harmonogramie matka Horan znalazła czas na przekazanie córce swoich kulinarnych tajemnic - strudli, bułek orzechowych, bułek serowych, zup, gulaszu i domowych makaronów, żeby wymienić tylko kilka.

„Kuchnia była centrum naszego codziennego życia. Zrobiliśmy wszystko, ponieważ nie było innego miejsca. Zjedliśmy tam, zabawiliśmy się, odrabialiśmy pracę domową, praliśmy ubrania”.

A w rzadkich przypadkach matka Horana odwiedzała kumpla z sąsiedztwa, Horana, a przyjaciel próbował swoich sił w robieniu strudla.

„Gdyby ciasto nie wyszło dobrze, schowalibyśmy je w śmieciach. Nienawidzę, żeby moja matka wiedziała, ile wyrzuciliśmy partii. Wiesz, każdy grosz się liczył w tych dniach. miałem 18 lat, ale sam byłem w stanie zrobić dobry strudel ”.

Umierająca sztuka

Produkcja strudla staje się sztuką zaginioną, a nawet kobiety w kościele św. Józefa Robotnika spowolniły zbiórkę pieniędzy. Na wysokości kobiety zużywały jednorazowo od 50 do 60 funtów mąki.

Typowa sesja strudelowa rozpoczęła się w sobotę o 6:30. Panie zostały podzielone na dwie drużyny - wytwórców ciasta i nadziewaczy - a piekarniki zostały wypalone do 350 F.

„Wszyscy mają do ugniatania 3-funtowy kawałek ciasta. Musisz ugniatać, dopóki kieszenie powietrzne nie będą naprawdę małe. Jeśli są duże, ciasto będzie się rozdzierać. Więc ugniataj i ugniataj, aż pokroisz ciasto i zobaczysz to. kieszenie powietrzne są małe - mówi Horan. „Następnie przygotowujemy stoły do ​​spoczynku w ciepłym piekarniku”.

Panie położyły białe obrusy na dwóch stołach o wymiarach 8 na 6 stóp i posypały je mąką. Na wierzchu umieszczono kawałek ciasta i rozpoczęło się delikatne rozciąganie.

„Położyliśmy ciepłe masło na rogach, rozciągnęliśmy trochę i pozostawiliśmy do spoczynku. Potem czterech lub pięciu z nas zaczęło się rozciągać, dłonią do góry. Kiedy ciasto dotarło do końca stołu, musieliśmy pozwolić mu wyschnąć trochę, bo inaczej nadzienie dziurawiłoby w nim dziury. Właśnie tam weszły suszarki do włosów - mówi Horan.

Następnie ciasto posmarowano masłem i posypano nadzieniem jabłkowym lub serowym. Dwie panie wykorzystały końce obrusu do odwrócenia ciasta i uformowania go w tradycyjny kształt. Strudle szczotkowano stopionym masłem i pieczono przez 35 do 45 minut.

Trwało to cały dzień - rozciąganie, suszenie, napełnianie, pieczenie, rozciąganie, suszenie, napełnianie, pieczenie. Po zakończeniu rozciągania i wyschnięciu ostatniej partii panie w końcu zrobiły sobie przerwę obiadową około godziny 13.00, zwykle upieczone strudle wypełnione skwarkami lub pikantnym serem.

Potem wrócił do skończenia strudli, sprzątania i wreszcie wyjścia około 15.00. To była praca miłości.